czwartek, 20 grudnia 2007

takie cudo

Znalazłem świetną stronkę, tyle, że jeszcze nie do końca wiem, ocb...
W każdym bądź razie kliknij tutaj, a zwiększysz populację mojego internetowego miasta.
Co będzie się działo dalej, zobaczymy, będę informował na bieżąco.

sobota, 15 grudnia 2007

Przygody Herlocka Sholmesa...

Zainspirowany zasłyszaną na wtorkowym karaoke piosenką pt. "Gdzie jest G?" postanowiłem wyruszyć na poszukiwania. Nie były to łatwe łowy, skurczybyk ukrył się głęboko, w miejscu bardzo zarośniętym... Ale udało mi się dorwać tego zło(dobro?)czyńcę, na dowód prezentuję poniższe zdjęcie.

Jak zeznał sam zainteresowany, przebywając przez długi czas w głębi puszczy oddawał się on uciechom cielesnym przy pomocy siebie samego, oraz zajmował się pracą naukową. Stworzył on w ten sposób podstawy dendroseksuologii i dendroginekologii.
Wspólnikiem zatrzymanego okazał się niejaki Snowden, człowiek zajmujący się nielegalnym kolportarzem twórczości G., którą to podawał do wiedzy publicznej na stronie http://snowden.blog.pl

cóż, cholera, w życiu tak bywa czasami...

http://www.wolnachata.com/content/view/296/1/
Obczajcie tego linka, ważne akcje się dzieją...
Od najbliższej niedzieli rozpoczynam nadawanie w Ultrastacji, zapraszam o 18:00.

A żeby było śmieszniej, w moim rodzinnym mieście panuje ptasia grypa... mam nadzieję, że wszystko nie upadnie na łeb, na szyję...

poniedziałek, 3 grudnia 2007

O.

O. Grudzień się zaczął. Idą święta. Chowam się. Nie lubię świąt.
Święta nie są już dziś czasem sprzyjającym kontemplacji i niosącym radość. Święta są przede wszystkim biznesem. Kolorowe światełka, gadające mikołaje z plastiku, gumy, aluminium. Jakieś łosie, renifery, pałer rendżersy. Sztuczne uśmiechy. Ludzie mówią mi "Wesołych Świąt!!" a myślą "spieprzaj dziadu". Chyba nie o to chodzi, nie?
Wolne miejsce przy stole- jest. Ale ilu z nas widząc w wigilijny poranek bezdomnego na ulicy odwraca głowę i przechodzi na drugą stronę? Sam się na tym złapałem kilka tygodni temu, wróciłem i wręczyłem jakiemuś bezdomnemu pieniądze. Podziękował i kupił sobie bułkę w budce obok, widziałem to. Resztę skwapliwie schował do kieszeni. Nie o kasę tu jednak chodzi. Najbardziej ujęło mnie to, jak na mnie spojrzał, kiedy podszedłem i wręczyłem mu pieniądze. Był najzwyczajniej po ludzku wdzięczny. Zupełnie inaczej niż starsza kobieta, której ustąpiłem miejsca w tramwaju, inaczej niż dziewczyna na uniwerku której pomogłem przetargać kilka opasłych tomów w bibliotece. Ten bezdomny był po prostu szczery. A ja byłem dumny z siebie i szczęśliwy.
Jest jeszcze jedna rzecz, którą w tej sytuacji zaobserwowałem. Kiedy dałem temu człowiekowi pieniądze ludzie przechodzący obok patrzyli na mnie jak na wyrzutka, kryminalistę jakiegoś. A ja patrzyłem im prosto w oczy. Butnie. Bo to nie ja byłem w tej sytuacji jakimś skurwielem, mimo, że początkowo miałem taki zamiar. Obojętność to najgorsza cecha.