sobota, 24 listopada 2007

Ruszamy na podbój świata

Panie i panowie, wracamy do szołbiznesu. Chcemy skopać parę tyłków, ale od następnych wakacji, bo musimy nagrać płytę, teledyski, w planach mamy dvd, zostaliśmy też zaproszeni do wzięcia udziału w reality show "24 godziny z Noth", trzeba jeszcze przespać się z kilkunastoma fankami i wywołać parę skandali. A czasu nie za dużo...


Po kliknięciu wyświetli się w normalnym rozmiarze i w normalnej jakości, jakby ktoś nie wiedział...

niedziela, 18 listopada 2007

Mamy Euro!!

I znów ciśnie mi się na usta "a nie mówiłem?"
I nie chodzi wcale o to, że byłem pewien, że się dostaniemy, a o to, że reprezentacji był potrzebny ZAGRANICZNY szkoleniowiec. Pamiętam, że już po zwolnieniu Engela pojawiły się w prasie informacje, że pewien uznany trener zagraniczny jest chętny do objęcia funkcji selekcjonera. O ile dobrze pamiętam miał być to jakiś Hiszpan. Ale nie. Momentalnie wszyscy okazali swój "patriotyzm". Jak to? Trenerem reprezentacji POLSKI miałby być obcokrajowiec?? To zdrada jakaś!! Więc przyjęto Janasa. Jak się to skończyło, każdy wie. Kiedy swoją pracę rozpoczynał Beenhakker też musiał się uporać ze zmasowanym atakiem i nieufnością w stosunku do jego osoby. Początkowo nie szło mu rewelacyjnie, ale jak powiedział były premier: "Nie ważne jak mężczyzna zaczyna, ważne jak kończy." A, było nie było, Leo dokonał czegoś, co nie udało się nikomu przedtem. Po pierwsze, najbardziej oczywiste, wprowadził Polskę do Mistrzostw Europy. Po drugie- otworzył umysły Polaków. Wielu z moich rodaków nie będzie już myśleć, że każdy obcokrajowiec to skurwiel, że nawet jeśli pracuje dla Polski to chce tylko SWOJEGO dobra. Może w końcu przestaniemy być ksenofobami.

Wracając jeszcze do sukcesu reprezentacji... teraz to my jesteśmy Sprite a inni to pragnienie!!

A bohaterem narodowym pozostaje w dalszym ciągu Ebi Smolarek. Gość, który wychował się za granicą, szkolił w Holandii, mówi po polsku z dziwnym akcentem. Kolejny powód na to, że musimy bardziej otworzyć się na świat. Swoją drogą, kiedyś najlepszym zawodnikiem reprezentacji był Emmanuel Olisadebe, pamiętacie?

środa, 7 listopada 2007

Uczłowieczanie bogów

W Indiach zoperowano dziś dwuletnią dziewczynkę, która urodziła się z dwoma bonusowymi rękoma i dwoma bonusowymi nogami. Oprócz tego ma ona podwójne niektóre narządy wewnętrzne. Ponoć jest to pozostałość po bliźniaczym płodzie, który przestał się rozwijać w łonie matki i został "wchłonięty". Whatever.
Mnie skłoniło do zastanowienia coś innego w tej historii. Otóż dziewczynka ma na imię Lakszmi, na cześć indyjskiej bogini, która również miała o 100% więcej rąk. Dziecko zostało nawet w swojej wiosce okrzyknięte wcieleniem bogini. A teraz to małe bóstwo zostało uczłowieczone przez 30 lekarzy. Osobiście nie wierzę w wersję o ponownym przyjściu na świat Lakszmi, jednak zastanowiło mnie to. Gdyby nagle na naszej planecie pojawił się sam Szatan, Diabeł, Boruta, Lucyfer czy jak mu tam, to pewnie też byśmy go zoperowali. Ucięlibyśmy ogon, rogi, przeszczepilibyśmy skórę żeby miała bardziej naturalny kolor, pozbawilibyśmy go jeszcze kopyt i zamontowalibyśmy w ich miejsce gustowne protezy. Siedziałby tak biedny, w nieswoim już właściwie ciele i zastanawiałby się, kto tu właściwie jest wszechmocny.
Za dużo wczoraj wypiłem...

Inna sprawa. Moje zdolności wyszukiwania muzyki znów dają o sobie znać. Odkryłem dla siebie trzy nieznane mi wcześniej kapele, każda ze wszech miar godna polecenia. Są to metalcore'owy Faust Again, Concrete, których muzyka kojarzy mi się z Fear Factory i Soilwork i hardcore'owy Preshrunk. Wszystkie pewnie pojawią się w mojej jutrzejszej Audycji Pornograficznej- godzina 18, www.wolnachata.com. Zapraszam.





Obrazek jest świetny, pochodzi ze strony deviantart.com. Jego autorem jest ~tobiee. Polecam stronkę.

poniedziałek, 5 listopada 2007

Co z tą Polską?

Wczoraj wracałem do akademika i pomijając wszelkie niuanse z tym faktem związane zasłyszałem pewną rozmowę.
Sytuacja miała miejsce w pociągu relacji Kraków- Gdynia. Stałem sobie na korytarzu (czytaj: brak miejsc). W przejściu między wagonami stało sobie dwóch typków i rozmawiało. Jeden z nich jechał z samego Krakowa, wyglądał na dwadzieścia parę lat. Drugi, mocno zawiany, koło czterdziestki wsiadł w Tczewie bodajże. Spotkali się na fajku w miejscu wyżej wymienionym i okazało się, że to jacyś znajomi.
Ten młodszy opowiadał, że jedzie do pracy, że pociąg ma 15 minut spóźnienia i nie zdąży na kolejny pociąg z tego powodu. Starszy był w stanie jedynie przytakiwać. Młodszy zakończył swój gniewny wywód stwierdzeniem "jebana Polska". I to mnie jakoś uderzyło. Przemyślenia zostawiam zbłąkanej duszy, która to przeczyta.

Na koniec, żeby nie było tak gorzko, filmik: